Remco Evenepoel przyjechał na swój debiutancki TdF z dwoma założeniami – zdobycie skalpu etapowego (jazda na czas) oraz walka o klasyfikację generalną. Pierwszą szansę dostał na 7 etapie, 25 kilometrowej jeździe na czas, stosunkowo płaskiej, z metą w Gevrey-Chambertin.
Jak na czasówki przystało, zawodnicy startowali w kolejności odwrotnej w stosunku do zajmowanej pozycji w klasyfikacji generalnej, więc jako pierwszego obejrzeć można było uśmiechniętego Cavendisha, który osiągnąwszy swój cel, chciał już tylko dojechać do końca wyścigu. Jego czas błyskawicznie został pobity przez Martineza, po którym szybką serią pobili go Durbrige, Bissegger oraz Vauquelin.
Zgodnie z prawidłami, im później, tym teoretycznie – i praktycznie – mocniejsi zawodnicy ruszali w trasę. Kolejnym, który chwilowo przejął gorące krzesło był Campenaerts, po nim umościł się na nim Kung.
Z ostatniej „partii” zawodników dobry czas osiągnął Healy, Van Vilder, Gee oraz Vlasov, ale żaden nie przejął prowadzenia. Jednak prawdziwe tam-tamy rozległy się, gdy na trasę ruszyła najlepsza ósemka wielkiej pętli. Almeida, Evenepoel, Pogacar, Roglic, Ayuso, Vingegaard, Rodriguez, Landa.
I od początku dobrze zaczął kręcić, jadący w koszulce mistrza świata, Evenepoel. Prowadził na wszystkich trzech pomiarach czasu.
Stan ten udało mu się utrzymać do samej mety; odniósł zwycięstwo, „odhaczając” swój główny cel na wielką pętlę, przy okazji zajmując drugie miejsce w generalce.
Miejsce drugie dla Pogacara, trzecie – dla Roglica.
