Etap numer trzynaście to także pofałdowane 163 kilometry z metą w Pau. Trasa, mimo niewielkich wzniesień, nie powinna stanowić większych trudności nawet klasycznym sprinterom. Był to także ostatni względnie „łatwy” etap przed wjazdem peletonu w góry. Spodziewany też był silny, boczny wiatr.
Co warte podkreślenia, to etap rozpoczął się od…. wycofań zawodników. Listy nie podpisał poobijany Roglic, nie stanął na starcie także Ayuso (pierwsza dziesiątka klasyfikacji) oraz Herrada. Pozorna łatwość i niewielki dystans do pokonania przyczynił się do szalonego tempa od początku i próby licznych odskoków. I „zabawa” zaczęła się od kilometra zero – skoków próbował Gibbons, van der Poel, by po chwili ich na przedzie zmieniła znacznie większa grupa.
W grupce zgodnie kręcili: Kwiatkowski, ponownie van der Poel, Cort, Mohoric, De Lie, Yates a także Abrahamsen. Peleton zaś kontrolowały ekipy sprinterskie – w tym jadący znaczną część na przedzie Team Jayco AlUla. Pewnym zaskoczeniem było, gdy na 140 km do mety od peletonu oderwała się grupka, w której był m.in. Pogacar, Almeida, Evenepoel czy Vingegaard. Za pogoń wzięła się ekipa Ineos, jako jedyna nie posiadająca przedstawiciela w ucieczce. Przeciąganie liny zaczęło się na dobre; skoków próbował Magnus Cort oraz Michał Kwiatkowski. Udało się im odskoczyć na 50 sekund od peletonu; w tym czasie z głównej ucieczki na czele zostało już tylko czterech zawodników. Ucieczka ta została złapana za sprawą pogoni zawodników UAE. Moment połączenia na atak wykorzystał Abrahamsen; jednak nie udało mu się odskoczyć od peletonu.
Chwilę później na czele kręcili już: Carapaz i Johannessen; peleton dopadł ich na 20 km do mety. To jednak nie oznaczało spokoju w grupie – wręcz przeciwnie, uciekać zaczęli Grellier oraz Stuyven, po chwili dołączył do nich Van Moer. Dołączył do nich także Laporte; jednak i ta grupka została złapana na 10 km do mety. W głównej grupie pozostawali wszyscy liczący się sprinterzy, i wszystko wskazywało, że dojdzie do takiego właśnie rozwiązania.
Dwie próby, nieskuteczne, podjęli jednak waleczni: Stuyven oraz Abrahamsen, ale złapali ich rozprowadzający Girmaya. Na ostatniej prostej niestety doszło do sporej kraksy; co zaburzyło przebieg ostatniego kilometra trasy. Ostatnie metry najszybciej pokonał Philipsen, pokonując „na kresce” Van Aerta oraz Ackermanna.
