Loading...
oRower.pl Serwis Ogłoszeń Rowerowych
Teatr jednego aktora; czyli Pogacar kontra reszta świata

Teatr jednego aktora; czyli Pogacar kontra reszta świata

Kilkanaście dni temu zwycięstwo, odniesione przez Tadeja Pogacara (UAE Team Emorates) na pięknym klasyku, aspirującym do miana monumentu – Strade Bianche, dobitnie pokazało, jaką formę zbudował Słoweniec. Oglądając w telewizji jego jazdę, późniejsze komentarze rywali na mecie (ze słynnym „what the f….k”, rzuconym przed kamerami przez Toma Pidcocka, oraz późniejszymi wywiadami telewizyjnymi, ujawnia się dychotomia Pogacara.

Gdy nie bierze udziału w wyścigu, jest uśmiechniętym, skromnym chłopakiem, o miłej aparycji; a gdy uczestniczy w rywalizacji – jest także uśmiechniętym gościem, ale o charakterze kolarskiego zabójcy. Przeprowadzane przez niego atomowe ataki – w Strade Bianche uciekał solo 80 kilometrów – pokazują, że nazywanie go nowym „Kanibalem” nie są pozbawione podstaw.

Volta a Catalunya; kolejny wyścig Pogacara wyraźnie uwidacznia jego dominację. O ile pierwszy etap przegrał o włos – cóż, wypadek przy pracy – o tyle w późniejszych dwóch pokazał, że jak chce odjechać – to odjedzie, niezależnie od opinii reszty peletonu.

Pogacar cały czas bawi się kolarstwem. Ucieka, chowa się w krzakach, wraca do peletonu, ucieka ponownie, wygrywając dwa etapy z rzędu. Zwraca uwagę styl, w jakim to robi. Odjeżdża, i mimo zdecydowanej pogoni (Mikael Landa), z metra na metr Słoweniec po prostu odjeżdża.

Pogacar kontra reszta świata – 1:0.

Quick Navigation
×