Loading...
oRower.pl Serwis Ogłoszeń Rowerowych
Przedostatnia odsłona tegorocznego Tour de France to „tylko” 133 kilometry, prowadzące na Lazurowe Wybrzeże

Przedostatnia odsłona tegorocznego Tour de France to „tylko” 133 kilometry, prowadzące na Lazurowe Wybrzeże

Jak już zwracaliśmy uwagę; jeśli w TdF etap jest wyjątkowo krótki, to na pewno będzie najeżony podjazdami jak dobra kasza skwarkami; i tak też było na 20 etapie Touru. Cztery ciężkie podjazdy, z finałowym, prowadzącym na Col de la Couillole. Jeśli można mówić o założeniach peletonu; to były oczywiste – przedostatni etap, lider niezagrożony – czyli szanse na powodzenie ucieczki olbrzymie, bo wszystkie znaki wskazywały, że UAE nie będzie zainteresowane pogonią za ucieczką, nie będącą groźną w kontekście walki o klasyfikację generalną.

Szalone tempo z przodu spowodowało mocną selekcję „z tyłu”, co i rusz odpadali zawodnicy, słabiej czujący się na podjazdach, ponownie dość szybko zobaczyliśmy z tyłu wianuszek niebieskich koszulek wokół Cavendisha. Cóż; założenia peletonu okazały się wyraźnie płonne; bo z przodu wyraźnie aktywny była także „żółta koszulka”, nie pozwalająca na odskoczenie groźnym rywalom. Pierwszymi, którym udało się oderwać od grupy, byli: Kelderman, Armirail oraz Mas; na pierwszy podjazd wjechali oni z przewagą nad peletonem. Problemu zaś w peletonie miał Carlos Rodriguez.

Na zjeździe grupka nieco się powiększyła, i pracowali w niej m.in.: Tratnik, Bardet, Soler, Johanessen, Carapaz oraz Stuyven – premię górską wygrał Carapaz, umacniając się na pozycji lidera klasyfikacji górskiej. Jako że kręcili w grupce potencjalnie groźni zawodnicy, peleton nie pozwolił im na zbudowanie przewagi. Mimo zwiększenia tempa w peletonie, ucieczce udało się dojechać do ostatniego podjazdu w peletonie; Carapaz był już w tym momencie pewien zwycięstwa w klasyfikacji górskiej, pod warunkiem ukończenia ostatniego etapu, czasówki na ulicach Nicei.

Ostatni podjazd to przeciąganie liny (trzy minuty przewagi) ucieczki nad peletonem; ucieczka kurczyła się, peleton także uszczuplał się o kolejnych zawodników. Z ucieczki do przodu skoczyli Mas i Carapaz; ale praca grupy Pogacara nie zwiastowała im odniesienia sukcesu – przewaga ucieczki malała w oczach.

Gdy z peletonu skontrował Evenepoel, pociągnął za sobą tylko Pogacara, Vingegaarda, Almeidę oraz Jorgensona. Evenepoel, mający wyraźnie dobry dzień, zaatakował raz jeszcze 5 kilometrów przed metą, ale tym razem skontrował go Vingegaard; wraz z Pogacarem udało mu się zgubić Belga.

Na trzy kilometry przed metą Pogacar i Vingegaard złapali prowadzącego Masa i Carapaza; ale już na kilometr do mety na czele został tylko mocno zmęczony Vingegaard oraz Pogacar.

Ostatnie metry etapu nie pozostawiły wątpliwości, kto jest najsilniejszym zawodnikiem – po skoku Pogacara, Vingegaard nie był w stanie go ani skontrować, ani utrzymać tempa; w ten sposób Słoweniec zwyciężył swój piąty etap tegorocznej Wielkiej Pętli.

Quick Navigation
×