Na dziewiąty, 199 kilometrowy etap, z metą w Troyes, z niepokojem wyczekiwali i ci, którzy preferują jazdę po szutrach, jak i ci, którzy za nią nie przepadają – i jedni i drudzy z zupełnie przeciwnych powodów. Ten odcinek miał nieść za sobą walkę, ataki z domieszką chaosu; i tak też się stało.
Od kilometra „zero” ruszyły starania o zabranie się do ucieczki dnia; zawodnicy wyraźnie przewidywali, że na tak chaotycznym w teorii etapie szanse powodzenia ucieczki są co najmniej spore, i starali się te założenia zrealizować. 14 szutrowych odcinków gwarantowało zaś eksplozywność i emocje na trasie. Tak też się stało; był to jeden z najciekawszych etapów, okraszonych szczyptą nieprzewidywalności. Ciekawość obserwatorów wzbudzało również nastawienie Pogacara do tego etapu – wszak szutry są mu niewątpliwie bliskie…
Ataki zaczęły się od samego startu, jednak pierwsze próby spaliły na panewce (Abrahamsena, Bissegera, Campenaertsa), chwilę później udało się odskoczyć grupce w składzie: Lapeira, Powless, Gee, Drizners, Gregorie; jednak ciężko tu mówić jeszcze o skutecznej ucieczce dnia, bo za ich plecami co chwila kontratakowali inni zawodnicy (w tym Cavendish oraz Kwiatkowski).
Grupka wchłonięta została po ok 40 km rywalizacji, i od razu poszły kolejne akcje – znów aktywny był Kwiatkowski, skoków próbował Van der Poel; ta akcja nie też nie zawiązała się, po chwili już na przedzie był Vermeersch, Stuyven, Powless, Reinders, Van Gils, Turgis, Lutsenko oraz Lazkano. Widząc, że peleton może odpuścić tą grupkę, w ostatniej chwili skuteczną próbę „dospawania” podjęli: Healy, Pidcock, Zingle oraz Aranburu.
Zawiązanie ucieczki nie równało się uspokojeniu sytuacji w peletonie; głównie za sprawą charakterystyki trasy. Na stromych, szutrowych odcinkach przejechać sprawnie mogła tylko czołówka, za nimi zawodnicy zwalniali (część pokonywała wzniesienia „z buta”, w efekcie czego na przedzie została tylko wyselekcjonowana grupka ok 20 kolarzy.
Z tyłu, za peletonem zostali natomiast np. Roglic, Vlasov oraz Ayuso. Na około 110 km do końca jednak udało się im dołączyć do głównego peletonu. W tym momencie czołówka miała 1,5 minuty przewagi. Trochę nerwowości wywołał nagły skok Pogacara, ale został on zneutralizowany przez Evenepoela, Laporte oraz Jorgensona. Próby podejmowali też Van Aert oraz Gee (z ucieczki) ale bez powodzenia. Kolejna próba, w wykonaniu Evenepoela przyczyniła się do reakcji tylko Pogacara i Vingegaarda; ta trójka była blisko doskoczenia do ucieczki, ale na skutek braku zmian Vingegaarda zostali złapani przez peleton.
Z przodu kręcili nadal: Pidcock, Healy, Stuyven, Aranburu, Gee, Romo, Lutsenko oraz Turgis; z tyłu zakręt przestrzelił Evenepoel (wrócił do grupy) oraz leżał mocno Vlasow (także wrócił do grupy). Skoków z peletonu próbowali: Matthews, Van der Poel, Gaudu, Tiller, Fuglsang oraz Girmay. Przeciąganie liny trwało w najlepsze, a ilość akcji zaczepnych mogłaby wystarczyć na opis kilku wyścigów klasycznych.
16 kilometrów przed metą z ucieczki odskoczył Stuyven; zyskał 7 sekund przewagi, a z tyłu mimo prób i Pogacara i Evenepoela nie udało się zgubić Vingegaarda.
Kilometr przed metą ucieczka Stuyvena przeszła do historii; lecz mimo prób i Healyego i Gee nie udało się im pokonać Turgisa na finiszu.
Miejsce drugie dla Pidkocka, trzecie – dla Gee.
