Chwilę „oddechu” dla górali dać miał czwarty etap TdP, z metą w Prudniku, o długości 195 kilometrów.
Ponownie, jak i na wcześniejszych etapach – poza czasówką rzecz jasna – do przodu ruszyła ucieczka, z reprezentantami Polski w składzie. Z przodu kręcili: Szymon Sajnok, Michał Paluta, Norbert Banaszek oraz Xabier Mikel Azparren. Jednak ta akcja dość szybko zmieniła status quo – na czele pozostali bowiem tylko Paluta i Sajnok.
Premię górską – ponownie – zgarnął Paluta, pozostając najlepszym góralem wyścigu, a chwilę później z peletonu poszła kontra w wykonaniu Norberta Banaszka i Kacpra Gieryka. Kontrującej dwójce udało się dojechać do ucieczki, a chwilę później odpadł z niej Paluta, wyraźnie oszczędzający nogi na kolejne premie górskie.
Z ucieczki na solo próbę ataku podjął 21 letni Kacper Gieryk – pozostała dwójka w tym momencie poczekała na peleton; stan ten utrzymał się do premii w Otmuchowie. Chwilę później ucieczka Gieryka przeszła do historii – na 40 km do mety peleton jechał w całości.
Przygotowania ekip sprinterskich do walki nieco zakłóciła spora kraksa w peletonie; chwilę później na czoło wysunęli się zawodnicy Team Visma, szukający szansy dla Olava Kooja. I mimo bardzo dobrego rozprowadzenia Lidl-Trek, to właśnie Kooj ucieszył się ze sprinterskiego zwycięstwa.
Miejsce drugie dla Sama Bennetta, a trzecie – dla Madsa Pedersena. W czołówce finiszował też Stanisław Aniołkowski.
